wtorek, 1 maja 2012

KOLONIE Z RODZICAMI

Wszyscy rodzice prędzej czy później przeżywają ten sam straszliwy moment: pociecha po raz pierwszy w życiu sama wyjeżdża na kolonię.Dla wielu dzieci taki pierwszy wyjazd też bywa bardzo stresujący.

NA KOLONIE RAZEM Z DZIECKIEM


– Moja córka pierwszy raz na kolonię pojechała dwa lata temu, jak miała osiem lat – wspomina koszalinianka Magdalena Marciniak. – Początek był straszny i dla niej, i dla mnie. Natalka dzwoniła do domu, płakała, że chce wracać, a mnie serce pękało, że wysłałam biedne dziecko w nieznane. Wprawdzie wszystko się dobrze skończyło, córka po kilku dniach się zaaklimatyzowała, ale… – wzdycha.

Jedźmy razem na kolonie !

W ubiegłym roku w rodzinie państwa Marciniaków znowu pojawił się problem letniego wyjazdu córki. – Pomna wcześniejszych doświadczeń, wzdrygałam się przed kolejną kolonią – mówi pani Magdalena. – Ale, z drugiej strony, mała nie mogła przecież całego lata spędzić w domu. I wtedy trafiłam na ofertę koszalińskiego biura podróży Masz Wakacje.

Paintballowe obozy dla najmłodszych w Giewartowie



Biuro Podróży Masz Wakacje jest jednym z niewielu biur turystycznych w Polsce, które oferuje wspólne, rodzinne wyjazdy na kolonie. – Pomysł od razu mi się spodobał: mała będzie na kolonii, zmieni klimat i otoczenie, a jednocześnie jej rodzice będą obok niej – uzasadnia koszalinianka. – Nie ukrywam, że była to też dla mnie, troskliwej mamuśki, ogromna ulga – śmieje się. Razem, a jednak osobno Oferta wspólnych wakacji jest bardzo bogata. Dzieci mogą wybrać różne warianty tematyczne (np.: małe kobietki, obóz odkrywców lub artystyczny), do dyspozycji mają m.in.: park linowy, szkółkę kajakarstwa, a nawet możliwość nauki jazdy konnej. A rodzice? – Rodzice zyskują kilkanaście dni świętego spokoju – żartuje pani Magda. – Wszystko dlatego, że dzieci przez cały dzień mają normalne kolonijne zajęcia, z rodzicami kontakt mogą mieć, ale nie muszą – wystarczy świadomość, że są niedaleko. Podobnie sprawa ma się z zakwaterowaniem: maluchy mogą mieszkać w domkach z rodzicami, ale mogą też w domkach z kolegami z kolonii. Pełna dowolność.


I właśnie ten drugi wariant wybrała rodzina Marciniaków. – Natalka mieszkała z koleżankami, my mieliśmy swój domek – wyjaśnia troskliwa mama. – Również w ciągu dnia staraliśmy się na siebie nie wpadać, na przykład: kiedy koloniści mieli plażowanie, my szliśmy do lasu. Wystarczała nam świadomość, że „w razie” jesteśmy tuż obok i możemy pomóc. Świetna sprawa – podkreśla. Dla każdego coś miłego Państwo Marciniakowie na kolonię pojechali do Giewartowa w okolicach Poznania.


Kolonijny ośrodek w Giewartowie - doskonałe miejsce dla najmłodszych

– Ośrodek jest położony wśród lasów, nad przepięknym jeziorem – mówi pani Magdalena. – To jezioro jest idealne do nurkowania, co uszczęśliwiło mojego męża – zapalonego nurka. Chodziliśmy też na długie spacery do lasu, z młodszym synkiem chlapaliśmy się w wodzie – to naprawdę wspaniałe miejsce na odpoczynek i oderwanie się od codzienności. I to dla całej rodziny – uważa.


– Jedno jest pewne, kiedy syn dorośnie już do pierwszego wyjazdu na kolonię, na pewno wrócimy do Giewartowa – wszyscy unikniemy zbędnego stresu i wspaniale odpoczniemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz